W sierpniu 1968 roku Zofia Reinhard, lekarz medycyny z Ostródy, oświadczyła: Urodziły się dzieci-bliźniaki, 7-miesięczne o wadze 1,5 kg. Dzieci zostały umieszczone w inkubatorach. Jedno z dzieci otrzymało zbyt dużo tlenu i w ten sposób oczy dziecka zostały spalone. Dziecko zupełnie nie widziało. Profesor lekarz we Wrocławiu i klinika odmówili leczenia. Po roku syn i synowa przywieźli dziecko do mnie. Ja się modliłam do Matki Bożej Gietrzwałdzkiej przez cały rok. W tej chwili spostrzegam, że dziecko zaczyna widzieć. Uważam to za cud.
Te wypisy z księgi doznanych łask świadczą, że nie ma sytuacji beznadziejnych, w których człowiek mógłby popaść w rezygnację. Modlitwa zawsze wlewa nadzieję, bo Bóg swoich łask nie skąpi.
Budowa Kościoła Pio
Koniecznie. :)Forumowy też ma związki z Radecznicą. Może powinien modlić się do św. Antoniego o uzdrowienie.
Sobierajski prosi, by księża "uchronili Łowicki Kościół przed ewentualnym nadmiernym rozbujaniem emocji u wiernych i księży". "Niektóre środowiska pewnie by tego chciały. Z rozbujanej łodzi mogą wypaść ludzie. Nasi wierni, nasi koledzy" — wskazuje duchowny.
Degeneraci w sutannach stając przed wyborem, co powiedzieć barankom i owieczkom, prawdę czy kłamstwo wybierają kłamstwo. I tym kłamstwem żyją.
A jak wy myślicie : czy przez prawdę odejdzie z kościoła więcej osób niż odejdzie przez kłamstwo ?
Degeneraci w sutannach stając przed wyborem, co powiedzieć barankom i owieczkom, prawdę czy kłamstwo wybierają kłamstwo. I tym kłamstwem żyją.
A jak wy myślicie : czy przez prawdę odejdzie z kościoła więcej osób niż odejdzie przez kłamstwo ?
Marta
Początkowo nie czułam nic, nie zaobserwowałam u siebie żadnej zmiany. Stwierdziłam, że być może uzdrowienie przyjdzie później i nie miałam zamiaru się nad tym dłużej zastanawiać.
Zostałam uzdrowiona 11 sierpnia 2015 r. po modlitwie wstawienniczej. Miałam krzywy kręgosłup: skoliozę (skrzywienie boczne), kifozę (okrągłe plecy) i pogłębioną lordozę (wklęsłe plecy w odcinku lędźwiowym). Ciężko mi było się wyprostować. Chodząc, najczęściej miałam głowę spuszczoną w dół. To była "naturalna" pozycja mojego ciała.
Tamtego sierpniowego dnia modliło się za mnie kilku członków mojej wspólnoty. Ponieważ miałam kilka intencji dotyczących mojego zdrowia, każda z nich była omadlana osobno. Poprosiłam o modlitwę również za kręgosłup, ponieważ mnie bolał.
Chciałam tylko, żeby odszedł ból, ale to, co się później wydarzyło, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Po zakończeniu modlitwy padły pytania: "Jak się czujesz? Czy coś się zmieniło?". Nie czułam nic, nie zaobserwowałam u siebie żadnej zmiany. Stwierdziłam, że być może uzdrowienie przyjdzie później i nie miałam zamiaru się nad tym dłużej zastanawiać. Byłam potrzebna innym, ponieważ to był czas modlitwy wstawienniczej.
Wtedy przyszła koleżanka z prośbą o modlitwę. Chciałam wstać z ławy, żeby do niej podejść i nałożyć na nią ręce, modląc się razem z innymi. Próbowałam się podnieść i nie mogłam wstać. Ilekroć się lekko unosiłam w górę, czułam, że ktoś naciska na moje ramiona i wciska mnie w ławę, na której siedziałam. Po kilku próbach zrezygnowałam z podnoszenia się i czekałam na to, co będzie dalej.
Po chwili poczułam mocne uderzenie w klatkę piersiową - uderzył we mnie miecz jasnego światła. Uderzenie było tak silne, że aż odchyliłam się do tyłu. W tym momencie jakaś siła podniosła moje ręce do góry - zaczęły falować w górę i w dół. Inna siła chwyciła mnie z tyłu pod pachami i zaczęła wyciągać moje ciało w górę. Kiwałam się do przodu i do tyłu, moje ręce falowały, a jednocześnie moje ciało cały czas było wyciągane do góry.
Wychylenie do tyłu było na tyle duże, że momentami moje ciało od pasa w dół wisiało w poziomie nad ławą. Zaniepokojeni członkowie wspólnoty wystraszyli się, że spadnę na ziemię i poprosili jednego z kolegów, aby stanął z tyłu za mną i mnie asekurował. Jego pomoc okazała się niepotrzebna.
Początkowo nie czułam nic, nie zaobserwowałam u siebie żadnej zmiany. Stwierdziłam, że być może uzdrowienie przyjdzie później i nie miałam zamiaru się nad tym dłużej zastanawiać.
Zostałam uzdrowiona 11 sierpnia 2015 r. po modlitwie wstawienniczej. Miałam krzywy kręgosłup: skoliozę (skrzywienie boczne), kifozę (okrągłe plecy) i pogłębioną lordozę (wklęsłe plecy w odcinku lędźwiowym). Ciężko mi było się wyprostować. Chodząc, najczęściej miałam głowę spuszczoną w dół. To była "naturalna" pozycja mojego ciała.
Tamtego sierpniowego dnia modliło się za mnie kilku członków mojej wspólnoty. Ponieważ miałam kilka intencji dotyczących mojego zdrowia, każda z nich była omadlana osobno. Poprosiłam o modlitwę również za kręgosłup, ponieważ mnie bolał.
Chciałam tylko, żeby odszedł ból, ale to, co się później wydarzyło, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Po zakończeniu modlitwy padły pytania: "Jak się czujesz? Czy coś się zmieniło?". Nie czułam nic, nie zaobserwowałam u siebie żadnej zmiany. Stwierdziłam, że być może uzdrowienie przyjdzie później i nie miałam zamiaru się nad tym dłużej zastanawiać. Byłam potrzebna innym, ponieważ to był czas modlitwy wstawienniczej.
Wtedy przyszła koleżanka z prośbą o modlitwę. Chciałam wstać z ławy, żeby do niej podejść i nałożyć na nią ręce, modląc się razem z innymi. Próbowałam się podnieść i nie mogłam wstać. Ilekroć się lekko unosiłam w górę, czułam, że ktoś naciska na moje ramiona i wciska mnie w ławę, na której siedziałam. Po kilku próbach zrezygnowałam z podnoszenia się i czekałam na to, co będzie dalej.
Po chwili poczułam mocne uderzenie w klatkę piersiową - uderzył we mnie miecz jasnego światła. Uderzenie było tak silne, że aż odchyliłam się do tyłu. W tym momencie jakaś siła podniosła moje ręce do góry - zaczęły falować w górę i w dół. Inna siła chwyciła mnie z tyłu pod pachami i zaczęła wyciągać moje ciało w górę. Kiwałam się do przodu i do tyłu, moje ręce falowały, a jednocześnie moje ciało cały czas było wyciągane do góry.
Wychylenie do tyłu było na tyle duże, że momentami moje ciało od pasa w dół wisiało w poziomie nad ławą. Zaniepokojeni członkowie wspólnoty wystraszyli się, że spadnę na ziemię i poprosili jednego z kolegów, aby stanął z tyłu za mną i mnie asekurował. Jego pomoc okazała się niepotrzebna.
bezmózgie katoliki dostają skrzydeł i latają, przemieszczają się o tysiące km w ułamku sekundy, uzdrawiają zmarłego a jednocześnie nic taki katolik nie wymyślił by mogli korzystać wszyscy, swe talenty mają tylko dla siebie, nie dzieli się chlebem i wiedzą katolik, opisuje jak ta czarownica katolicka osiągniecia innych nawiedzonych
10-letni chłopiec, którego cud uzdrowienia otworzył drogę do kanonizacji Franciszka i Hiacynty Marto jest z rodziną w Szczecinie. Lucas Maeda de Olivera wraz z rodzicami i siostrą przyleciał na 44. Szczecińskie Dni Katechetyczne, podczas których da świadectwo swojego uzdrowienia i wiary.
To chłopczyk, który jak stwierdziła Stolica Apostolska, został cudownie uzdrowiony za wstawiennictwem świętych pastuszków z Fatimy, błogosławionego Franciszka i Hiacynty - mówi ks. dr Paweł Płaczek, dyrektor Wydziału Wychowania Katolickiego Kurii Metropolitalnej w Szczecinie. - Dzięki temu odbyła się kanonizacja pastuszków w Fatimie 13 maja 2017 roku.
W marcu 2013 roku chłopiec wypadł przez okno na wysokości sześciu metrów i doznał urazu głowy. Prognozy lekarzy nie były optymistyczne. Twierdzili, że nawet jeśli dziecko przeżyje, będzie niepełnosprawne umysłowo. Kilka dni po zdarzeniu chłopiec obudził się i zaczął rozmawiać a niespełna dwa tygodnie po zdarzeniu wyszedł ze szpitala. W pełni zdrowy.
Rodzina uzdrowionego dziecka ujawniła, że w trakcie akcji ratunkowej ojciec sześciolatka przyzywał pomocy Matki Boskiej Fatimskiej oraz błogosławionych: Hiacynty i Franciszka.
W setną rocznicę objawień papież Franciszek wyniósł na ołtarze bł. Franciszka i Hiacyntę Marto.
To chłopczyk, który jak stwierdziła Stolica Apostolska, został cudownie uzdrowiony za wstawiennictwem świętych pastuszków z Fatimy, błogosławionego Franciszka i Hiacynty - mówi ks. dr Paweł Płaczek, dyrektor Wydziału Wychowania Katolickiego Kurii Metropolitalnej w Szczecinie. - Dzięki temu odbyła się kanonizacja pastuszków w Fatimie 13 maja 2017 roku.
W marcu 2013 roku chłopiec wypadł przez okno na wysokości sześciu metrów i doznał urazu głowy. Prognozy lekarzy nie były optymistyczne. Twierdzili, że nawet jeśli dziecko przeżyje, będzie niepełnosprawne umysłowo. Kilka dni po zdarzeniu chłopiec obudził się i zaczął rozmawiać a niespełna dwa tygodnie po zdarzeniu wyszedł ze szpitala. W pełni zdrowy.
Rodzina uzdrowionego dziecka ujawniła, że w trakcie akcji ratunkowej ojciec sześciolatka przyzywał pomocy Matki Boskiej Fatimskiej oraz błogosławionych: Hiacynty i Franciszka.
W setną rocznicę objawień papież Franciszek wyniósł na ołtarze bł. Franciszka i Hiacyntę Marto.
nic nie ma na świecie gorszego od starej baby której się poje.bało w móżdżku . WIERZY w najwiekszą głupotę a do tego chce zarazić innych swą bezdenną głupotą. WYMIE ŁOJCA
Lewaku zmień myślenie ,ateisto.nic nie ma na świecie gorszego od starej baby której się poje.bało w móżdżku . WIERZY w najwiekszą głupotę a do tego chce zarazić innych swą bezdenną głupotą. WYMIE ŁOJCA
Modlitwa ojca Pio o uzdrowienie
Ojcze Niebieski, dziękuję Ci za to, że mnie kochasz. Dziękuję Ci za zesłanie Twojego Syna, Pana naszego Jezusa Chrystusa na świat, aby mnie zbawił i uwolnił. Ufam w Twą moc i łaskę, która wspiera i leczy mnie. Kochający Ojcze, dotknij mnie teraz swoimi uzdrawiającymi dłońmi, bo wierzę, że jest Twoją wolą abym był zdrowy na ciele, umyśle, duszy i duchu.
Okryj mnie najszlachetniejszą krwią Twojego Syna, naszego Pana Jezusa Chrystusa od czubka mej głowy do podeszwy mych stóp. Wyrzuć to, czego nie powinno być we mnie. Wylecz niezdrowe i nieprawidłowe komórki. Otwórz zablokowane tętnice i żyły oraz odbuduj i dopełnij wszelkie uszkodzenia. Usuń wszystkie stany zapalne i przemyj infekcje mocą najdroższej krwi Jezusa. Niech ogień Twej uzdrawiającej miłości przejdzie przez całe moje ciało w celu uzdrowienia tak, aby funkcjonowało ono w sposób w jaki Ty je stworzyłeś. Dotknij też mego umysłu i moich emocji, nawet najgłębszych zakamarków mojego serca.
Napełnij mnie swoją obecnością, miłością, radością oraz pokojem i przyciągaj jeszcze bliżej do siebie w każdym momencie mojego życia. Ojcze, napełnij mnie Swoim Duchem Świętym i upoważnij do czynienia wszystkiego co się da, aby moje życie przynosiło chwałę i cześć Twemu świętemu imieniu. Proszę Cię o to w imię Pana Jezusa Chrystusa.
Amen.
Ojcze Niebieski, dziękuję Ci za to, że mnie kochasz. Dziękuję Ci za zesłanie Twojego Syna, Pana naszego Jezusa Chrystusa na świat, aby mnie zbawił i uwolnił. Ufam w Twą moc i łaskę, która wspiera i leczy mnie. Kochający Ojcze, dotknij mnie teraz swoimi uzdrawiającymi dłońmi, bo wierzę, że jest Twoją wolą abym był zdrowy na ciele, umyśle, duszy i duchu.
Okryj mnie najszlachetniejszą krwią Twojego Syna, naszego Pana Jezusa Chrystusa od czubka mej głowy do podeszwy mych stóp. Wyrzuć to, czego nie powinno być we mnie. Wylecz niezdrowe i nieprawidłowe komórki. Otwórz zablokowane tętnice i żyły oraz odbuduj i dopełnij wszelkie uszkodzenia. Usuń wszystkie stany zapalne i przemyj infekcje mocą najdroższej krwi Jezusa. Niech ogień Twej uzdrawiającej miłości przejdzie przez całe moje ciało w celu uzdrowienia tak, aby funkcjonowało ono w sposób w jaki Ty je stworzyłeś. Dotknij też mego umysłu i moich emocji, nawet najgłębszych zakamarków mojego serca.
Napełnij mnie swoją obecnością, miłością, radością oraz pokojem i przyciągaj jeszcze bliżej do siebie w każdym momencie mojego życia. Ojcze, napełnij mnie Swoim Duchem Świętym i upoważnij do czynienia wszystkiego co się da, aby moje życie przynosiło chwałę i cześć Twemu świętemu imieniu. Proszę Cię o to w imię Pana Jezusa Chrystusa.
Amen.
uważaj szalona babo bo zamkną cię z trupem ojca pio i bedziesz mu szeptać modlitwe do ucha zamiast na publicznym forum
Panie Jezu, staję w twojej obecności i ufając Twemu słowu całkowicie otwieram przed Tobą moje serce. Wyznaję Tobie moje grzechy i proszę, byś każdy z nich przebaczył. Przedstawiam Ci całe moje życie od momentu poczęcia aż do chwili obecnej.
Katotalibowie nawet nie próbują się odnieść do tych pytań. Po prostu nie wiedzą jak odpowiedzieć. Wolą je pominąć milczeniem, które tutaj wcale nie jest złotym milczeniem. Dla nich życie w kłamstwie, obłudzie i zakłamaniu jest wygodniejsze i prostsze niż życie w prawdzie. Ich wiara jest schyłkowa, nie ma przed sobą żadnej przyszłości. Po czynach ich poznacie, nie po słowach ...Sobierajski prosi, by księża "uchronili Łowicki Kościół przed ewentualnym nadmiernym rozbujaniem emocji u wiernych i księży". "Niektóre środowiska pewnie by tego chciały. Z rozbujanej łodzi mogą wypaść ludzie. Nasi wierni, nasi koledzy" — wskazuje duchowny.
Degeneraci w sutannach stając przed wyborem, co powiedzieć barankom i owieczkom, prawdę czy kłamstwo wybierają kłamstwo. I tym kłamstwem żyją.
A jak wy myślicie : czy przez prawdę odejdzie z kościoła więcej osób niż odejdzie przez kłamstwo ?
Świadectwa uzdrowień podczas Mszy św. i modlitw o uzdrowienie
Dziewczynka 12 lat – po grudniowej Mszy Św. (2018) zostala uzdrowiona z padaczki (otrzymaliśmy wyniki badań przed i po, lekarz sam stwierdził, że to cud).
Bożena, ok. 60 lat, uzdrowiona z alergii, odzyskała zmysł powonienia.
Bożena, ok. 60 lat, uzdrowiona z choroby paznokci (początek 2019r.)
Małgorzata, 50 lat, Wieczór Chwały 20 stycznia 2019, po modlitwie znikły 2 guzki na tarczycy, potwierdzone badaniem USG (przesłanym do nas)
Marta, 37 lat, po styczniowym uwielbieniu znikł kłujący ból oraz guz w prawym kolanie, wyniki zostały nam przesłane 26 lutego 2019r.
2019 (styczeń) – mężczyzna ok. 50 lat – uzdrowiony z nałogów
Dziewczynka 12 lat – po grudniowej Mszy Św. (2018) zostala uzdrowiona z padaczki (otrzymaliśmy wyniki badań przed i po, lekarz sam stwierdził, że to cud).
Bożena, ok. 60 lat, uzdrowiona z alergii, odzyskała zmysł powonienia.
Bożena, ok. 60 lat, uzdrowiona z choroby paznokci (początek 2019r.)
Małgorzata, 50 lat, Wieczór Chwały 20 stycznia 2019, po modlitwie znikły 2 guzki na tarczycy, potwierdzone badaniem USG (przesłanym do nas)
Marta, 37 lat, po styczniowym uwielbieniu znikł kłujący ból oraz guz w prawym kolanie, wyniki zostały nam przesłane 26 lutego 2019r.
2019 (styczeń) – mężczyzna ok. 50 lat – uzdrowiony z nałogów
Zaprawdę powiadam Wam Najdostojniejsi Siostry i Bracia,
- Godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne aby obnażać prawdziwe oblicza kościelnych oszustów, pedofilnych dewiantów i zbrodniarzy, społecznych pasożytów, specjalistów od interpretowania życzeń Pana Stwórcy Wszechrzeczy, którzy na twarzach nosili i noszą faryzejską maskę pokory oraz pobożności, w ustach świętobliwie pieszczą słowa miłości, miłosierdzia i przebaczenia, ale serca zawsze mają kamienne i zimne, dusze pychą, rozpustą, zaś usta obłudą i hipokryzją wypełnione a dłonie wiecznie głodne mamony.
- Godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne aby obnażać prawdziwe oblicza kościelnych oszustów, pedofilnych dewiantów i zbrodniarzy, społecznych pasożytów, specjalistów od interpretowania życzeń Pana Stwórcy Wszechrzeczy, którzy na twarzach nosili i noszą faryzejską maskę pokory oraz pobożności, w ustach świętobliwie pieszczą słowa miłości, miłosierdzia i przebaczenia, ale serca zawsze mają kamienne i zimne, dusze pychą, rozpustą, zaś usta obłudą i hipokryzją wypełnione a dłonie wiecznie głodne mamony.
EWANGELIA
J 5, 31-47
Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Jezus powiedział do Żydów:
«Gdybym Ja wydawał świadectwo o sobie samym, świadectwo moje nie byłoby prawdziwe. Jest ktoś inny, kto wydaje świadectwo o Mnie; a wiem, że świadectwo, które o Mnie wydaje, jest prawdziwe.
Wysłaliście poselstwo do Jana i on dał świadectwo prawdzie. Ja nie zważam na świadectwo człowieka, ale mówię to, abyście byli zbawieni. On był lampą, co płonie i świeci, wy zaś chcieliście radować się krótki czas jego światłem.
Ja mam świadectwo większe od Janowego. Są to dzieła, które Ojciec dał Mi do wypełnienia; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał. Ojciec, który Mnie posłał, On dał o Mnie świadectwo. Nigdy nie słyszeliście ani Jego głosu, ani nie widzieliście Jego oblicza; nie macie także Jego słowa, trwającego w was, bo wy nie uwierzyliście Temu, którego On posłał.
Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo. A przecież nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie. Nie odbieram chwały od ludzi, ale poznałem was, że nie macie w sobie miłości Boga. Przyszedłem w imieniu Ojca mego, a nie przyjęliście Mnie. Gdyby jednak przybył ktoś inny we własnym imieniu, to przyjęlibyście go. Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?
Nie sądźcie jednak, że to Ja was oskarżę przed Ojcem. Waszym oskarżycielem jest Mojżesz, w którym wy pokładacie nadzieję. Gdybyście jednak wierzyli Mojżeszowi, to i Mnie wierzylibyście. O Mnie bowiem on pisał. Jeżeli jednak jego pismom nie wierzycie, jakżeż moim słowom będziecie wierzyli?»
J 5, 31-47
Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Jezus powiedział do Żydów:
«Gdybym Ja wydawał świadectwo o sobie samym, świadectwo moje nie byłoby prawdziwe. Jest ktoś inny, kto wydaje świadectwo o Mnie; a wiem, że świadectwo, które o Mnie wydaje, jest prawdziwe.
Wysłaliście poselstwo do Jana i on dał świadectwo prawdzie. Ja nie zważam na świadectwo człowieka, ale mówię to, abyście byli zbawieni. On był lampą, co płonie i świeci, wy zaś chcieliście radować się krótki czas jego światłem.
Ja mam świadectwo większe od Janowego. Są to dzieła, które Ojciec dał Mi do wypełnienia; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał. Ojciec, który Mnie posłał, On dał o Mnie świadectwo. Nigdy nie słyszeliście ani Jego głosu, ani nie widzieliście Jego oblicza; nie macie także Jego słowa, trwającego w was, bo wy nie uwierzyliście Temu, którego On posłał.
Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo. A przecież nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie. Nie odbieram chwały od ludzi, ale poznałem was, że nie macie w sobie miłości Boga. Przyszedłem w imieniu Ojca mego, a nie przyjęliście Mnie. Gdyby jednak przybył ktoś inny we własnym imieniu, to przyjęlibyście go. Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga?
Nie sądźcie jednak, że to Ja was oskarżę przed Ojcem. Waszym oskarżycielem jest Mojżesz, w którym wy pokładacie nadzieję. Gdybyście jednak wierzyli Mojżeszowi, to i Mnie wierzylibyście. O Mnie bowiem on pisał. Jeżeli jednak jego pismom nie wierzycie, jakżeż moim słowom będziecie wierzyli?»
Wróć do „Miasto, mieszkańcy, problemy...”